Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grunt to rodzinka? Recenzja francuskiej komedii zatytułowanej „Rodzinna zamiana ciał”

Adam Pazera
mat. prasowe
Przy francuskiej komedii pomyłek zatytułowanej po polsku „Rodzinna zamiana ciał” (reż. Jean-Patrick Benes) dosłowne tłumaczenie z oryginału - „Le sens de la famille” – to: „Znaczenie rodziny”. Tylko czy trzeba posunąć się aż do osobliwej zamiany ciał, aby uświadomić to odkrywcze znaczenie: że rodzina jest najważniejsza?

Polscy widzowie lubią komedie francuskie. Z takimi klasykami od rozśmieszania jak Bourvil, Fernandel czy Louis de Fun?s po współczesnych aktorów komediowych, których trudno zliczyć: Dany Boon (m.in. „Jeszcze dalej niż Północ”), Omar Sy (m.in. „Nietykalni”) czy Christian Clavier (m.in. „Za jakie grzechy, dobry Boże?”). Aktorem komediowym jest też Franck Dubosc, w „Rodzinnej zamianie ciał” ojciec rodziny Morelów od którego zaczęła się seria niekontrolowanych pomyłek. W jej skład (rodziny, nie serii pomyłek) wchodzą – oprócz rodziców: Alaina i Sophie – sześciolatka Chacha (fonetycznie: Sasza), 17-letnia Valentine oraz 14-latek Léo. I każdemu z członków rodziny ojciec potrafi „przykleić łatkę”: Chacha to „rozwydrzony, przeklinający (!) bachor”, Valentine – „zjadła wszystkie rozumy”, Léo – „moja porażka”. Zaś żona Sophie to (ironicznie) „wzorowa matka, teraz wyczerpana”.

A w domu pozostała jeszcze babcia Thér?se (matka Sophie), bo ta „urocza” rodzinka udała się na weekend do Wesołego Miasteczka, aby świętować urodziny najmłodszej latorośli – Chachy. Jak łatwo się domyśleć po złośliwych komentarzach ojca, rodzina ta ciągle się kłóci, Chacha przeklina, każdy ciągnie w swoją stronę czyli „każdy sobie rzepkę skrobie”! Nie mogąc więc dogadać się z żoną i dziećmi, do łódki w Wesołym Miasteczku wsiada tylko Alain i przepływając samotnie obok kamienia z napisem: „pomyśl życzenie”, a pamiętając o kłótni sprzed chwili, pomyślał – „bym to zmienił”.

Jak chciał, tak ma! Oto rankiem następnego dnia w hotelu cała „piątka” odkrywa, że ich umysły zamieniły się ciałami! Bo oto ciała te same, ale osobowość innego członka rodziny: Chacha jest teraz w ciele matki, matka w ciele Valentine, ojciec jest 6-latką oraz Léo i Valentine wzajemnie zamieniający się umysłami. I teraz dopiero rozpoczyna się rollecoaster: ojciec jako dziecko przytula pluszową zabawkę, rozsypuje cukierki na ladzie w recepcji, stery nad „przemieszaną” rodziną (jako matka) przejmuje 6-letnie dziecko (postanawiają opuścić hotel), zaś matka czyli starsza córka nie potrafi jeździć (Valentine nie zrobiła jeszcze prawa jazdy). Rezolutna Chacha - „matka”, po powrocie do domu ma nadzieję, że koszmar skończy się następnego dnia: „stało się przez sen, może się odstanie”. Ale nie, bo nazajutrz do „zamienionych” dołącza… babcia! I jakby tego było, umysły całej rodziny Morelów znowu się mieszają i to jeszcze w inny sposób! Jedynie Chacha pozostaje „matką” i próbuje ogarnąć cały ten galimatias.

A czy my, widzowie pojmujemy „kto jest kim”? Przyznam się, że z trudem nadążałem za tymi „zamianami”. Reżyser próbuje nam pomóc, bo oto przy śniadaniu każdy z członków rodziny ma na czole przyklejoną karteczkę z imieniem członka rodziny, a innym razem mają na sobie t-shirty z podobizną „tego kim teraz jest”.

A przecież każde z sześciorga członków rodziny ma swoje życie, pełni określone funkcje: dzieci chodzą do szkoły, ojciec jako redaktor naczelny musi rozwiązać problem redukcji etatów w redakcji i zamiar sprzedaży gazety, matka jest pielęgniarką w której kocha się kolega z pracy – Christophe, także i babcię odwiedza pewien, mający poważne zamiary dżentelmen.

Starając się więc ogarnąć to pomieszanie i domyślając się „kto jest kim”, podążamy za tym szalonym mix-tem w kolejnych wątkach filmu: Alain pojawia się w redakcji i zachowuje się infantylnie jako „dziecko”, Chacha próbuje podjąć pracę w szpitalu, babcia zadymia pokój „marychą” i handluje narkotykami w domu opieki, itd., itp… Przy czym każdy z członków rodziny, próbuje pomóc innemu ratować sytuację, aby nie doszło do kompromitacji.

Kiedy szalony doktor Petrovski uzna przypadek „migracji jaźni” u rodziny Morelów za „największe odkrycie w dziejach ludzkości” i będzie chciał dokonywać eksperymentów, rodzina potrafi się wesprzeć i…uciec spod skalpela! I pogodzeni, trzymając się za ręce, wspólnie wsiądą do feralnej łódki z nadzieją odmiany. I mimo, że sytuacja nie ulegnie zmianie, to poczują, że są zgodni, są razem i ojciec (który powie: „wiedzcie, że jesteście moją rodziną, moim życiem”) przekona dowódcę oddziału policyjnego - „może jestem kiepskim ojcem, ale się staram” – aby odstąpił od aresztowania ich! Więc to doktor Petrovski pójdzie za kratki, a nie rodzina Morelów.

Choć w „Rodzinnej zamianie ciał” wybrzmiewają na koniec rodzinne emocjonalne więzi, łączące skłóconych członków rodziny, to ta zwariowana całość jakoś mnie nie przekonuje. Na granicy dobrego smaku są pewne sytuacje spowodowane tytułową zamianą ciał: pokazywanie przez babcię (która w tym momencie jest nastoletnią Valentine) swych wdzięków napalonemu koledze z klasy, zaloty starszego pana do Valentine (bo ona jest teraz babcią) czy gęsta ślina, jaką Alain jaką obdarowuje jednego z członków rodziny (bo do towarzystwa dochodzi też…lama, której umysł /?/ przejmuje ojciec!).

Jeśli więc chodzi o tę tytułową „zamianę ciał”, zdecydowanie wolę filmy (choć amerykańskie) sprzed ponad trzech dekad: „Switch” (1991) z Ellen Barkin, „Dużego” (1988) z Tomem Hanksem czy niemal sprzed połowy wieku - „Zwariowany piątek” (1988) z Judy Foster. Tam jest wariacko, ale przynajmniej nie ma żenady.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera