Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joseph von Eichendorff. Romantyk z Łubowic. Dziś 226. rocznica urodzin [HISTORIA]

Ks. Prof. Jerzy Szymik
Joseph von Eichendorff. Romantyk z Łubowic
Joseph von Eichendorff. Romantyk z Łubowic ARC
Dziś 226. rocznica urodzin Josepha von Eichendorffa, słynnego "Romantyka z Łubowic". Z okazji rocznicy urodzin Josepha von Eichendorffa, nazywanego bardzo często najwybitniejszym śląskim poetą, przypominamy jego postać i publikujemy kilka z jego najbardziej znanych wierszy. Ks. prof. Jerzy Szymik czyta nam wiersze najwybitniejszego śląskiego poety. I sam o nim pisze.

226 lat temu w Łubowicach koło Raciborza urodził się Joseph von Eichendorff. Żył 69 lat. Był największym śląskim poetą, a na pewno najbardziej sławnym.

PRZECZYTAJ WIERSZE JOSEPHA VON EICHENDROFFA:
JOSEPH VON EICHENDORFF: WIERSZE PO NIEMIECKU I POLSKU + KOMENTARZ

My z Niego wszyscy...
Kiedyś, zanim otwarłem tom jego wierszy, przeglądałem swoje letnie notatki. Tak pisałem w sierpniu 2007 roku: "Dzikie gołębie w pszowskim ogrodzie. Kosy w wilgotnej trawie. Nad wszystkim - lazur (…) Lato w swej dojrzałej pełni. Z pomarańczą słońca, słodyczą, naręczem obietnic", "Rudy, Rudy Raciborskie. Las w lusterku jeziora. Buki, dęby, wielki szum co czas jakiś. Zapachy sierpnia. Mama, Bożenka, Marysia. Słońce na mokrej skórze. Wonny wiatr. Lato. Zapamiętać; być wdzięcznym".

Kiedy czytam te notatki na przemian z wierszami Eichendorffa, to widzę, jak "my wszyscy z Niego"… Oczywiście, różnice są spore: język, gatunek literacki, epoka i jej temperament. Nie zapominam też o skali talentu. Ale podobieństwa jeszcze większe, widzę to jasno w tej jasnej chwili. Jak to nazwać? Śląski sentyment? Śląska inkantacja? Szukanie w przyrodzie pomocy dla znalezienia języka zdolnego wyrazić zmysłowość emocji? Niespełniona tęsknota za łagodnością? Obrzydzenie do hucpy, pychy i przemocy ukryte pod drugim dnem tekstu? Śląskość jako taka?

Powtórzę, z pokorą, bez megalomanii: my z Niego wszyscy. Ale On jest w tym najlepszy; najczystszy dobywa z rzeczy ton: śpiewny, leśny, bajkowy. A przy tym przejmująco ludzki i dobry: bolesny, tęskny, poddany Bogu.

Klimat braci Grimm
Pochodzę z Górnego Śląska, z ziemi rybnicko-wodzisław-skiej, z niewielkiego miasteczka o nazwie Pszów. Leży ono w linii prostej jakieś 20 km od Łubowic. Smaku i piękna "sztuki słowa" - czyli tej dziedziny sztuki, którą najpiękniej bodaj nazywają Francuzi: "belles-lettres" - uczyłem się na tekstach literatury polskiej i polskojęzycznej.
Moja mama wspomina często, że z czasów szkolnych pamięta nostalgicznie i dokładnie klimat wierszy Eichendorffa, wierszy, których wtedy (w okupacyjnej, niemieckiej szkole) uczono się na pamięć. Był to klimat nadodrzańskiego lasu, klimat liryczno-romantyczno-pejzażowy. Sądzę, że wielka rola przypada tu XIX-wiecznej niemczyźnie, "językowi serca" poety. Nie jest to bowiem szeleszcząca, bluszczowata polszczyzna ani trubadurski "d'oc" Langwedocji czy wyrafinowana mowa paryskiej cyganerii, nie skandynawskie gardłowe pomruki wikingów, nie portugalski, pełen dyftongów "język kwiatów" z "Luzjad" Camoesa.

PRZECZYTAJ WIERSZE JOSEPHA VON EICHENDROFFA:
JOSEPH VON EICHENDORFF: WIERSZE PO NIEMIECKU I POLSKU + KOMENTARZ

To niemczyzna: twarda, a jednocześnie "zgaszona" w malarskim sensie tego słowa przez poetę, wprzęgnięta w służbę przedniej liryki. W tym napięciu między dyscypliną a uczuciem tkwi jej wielkość i ponadczasowa wartość. Są tu klimaty zupełnie nieznane odbiorcy, którego gust i słuch literacki zostały ukształtowane na polskich romantykach. To klimat z leśnych ostępów braci Grimm. Owszem, stąd krok tylko do Nibelungów i języka, który w dorzeczu Wisły nie zawsze, nawet 50 lat po wojnie, kojarzy się najlepiej, ale też tylko krok do Hegla, Heideggera i do tego, co najlepsze w niemieckiej sztuce myślenia i życia.

Śląska synteza śląskości
Tłumacząc wiersz z jednego języka na drugi, trzeba podejmować pewne aprioryczne decyzje, które da się od biedy sprowadzić do odpowiedzi na pytanie: co ratować? "Wszystkiego" bowiem uratować się nie da, niestety. Czyli pewne założenia teoretyczne dla późniejszych rozwiązań praktycznych są konieczne. Tak rozumiana "teoria przekładu" decyduje więc o efekcie naszej pracy już w punkcie wyjścia. Chcę naszkicować moją teorię, przyjętą przed zanurzeniem się w gęstym lesie bogatej (i jak dziś wiemy: pozornie tylko prostej) poetyki utworów "Romantyka z Łubowic". Czyli odpowiadam na pytanie: co próbowałem ratować?

Harmonia serca i myśli
"Proprium silesiacum". Rozumiem rzecz - genialnie wyartykułowaną w dziele literackim Eichendorffa - za Andreasem Gryphiusem, arcybiskupem Alfonsem Nossolem. Czyli rozumiem "prioprium silesiacum" jako harmonię serca i myśli, jako oryginalnie śląską syntezę śląskości, możliwą do zaistnienia w tej formie tylko w tym miejscu Europy, dzięki dziejom, stykowi narodów i kultur, jakiejś też tajemnicy ukrytej za śląskim człowiekiem i czasem. Rozumność serca i serdeczność rozumu, obecne w strofach Eichendorffa, chciałem więc przełożyć (uratować…) przede wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!