Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piontek: Zostowcie se ta para na dmuchani zimnioków

Andrzej Piontek
Po opublikowaniu w DZ z 5 października 2012 r. mojej wypowiedzi o sprawach śląskich przeczytałem wypowiedź p. Henryka Stebla, który wyczytał to, czego nie napisałem, a co - w moim przekonaniu - jest skutkiem zacietrzewienia sprowadzającego się do: przekonanego nie przekonasz. Jako syn powstańca górnośląskiego nie mam zamiaru przekonywać wnuka powstańca śląskiego.

Pan Henryk Stebel nie zgadza się na zmianę określenia "powstania śląskie" na "powstania górnośląskie", przecząc sam sobie: "No a jak pisać? Przecież były na Górnym Śląsku, a nie w Świętokrzyskiem".

CZYTAJ KONIECZNIE:
List Henryk Stebla CZYTAJ TUTAJ

Nie były w Świętokrzyskiem, ale też nie były na całym Śląsku, a nawet nie na całym Górnym Śląsku. Dlatego powstania warszawskiego nie można nazwać powstaniem polskim. Dla wielu Górnoślązaków Śląskiem jest to, co widzą po horyzont z najwyższego pagórka, na który weszli.

Nie przedstawiłem "apokaliptycznej wizji, co by się stało, gdyby gwarę śląską - nie daj Boże - uznano za język, już nie mówiąc o autonomii". Otóż wokół tych spraw krząta się zbyt wielu rzemieślników, nie dopuszczających do głosu mistrza. Mistrz powiedziałby tak, jak mój Starzyk powiedziałby rzemieślnikom: "Synki, zostowcie se ta para (tę energię) na dmuchani wrawych zimnioków". Zaś moja śp. Teściowa powiedziałaby: "Więcej pożytku będzie, jak sobie usiądziecie i ręce założycie pod dupę".

Najpierw rzemieślnicy powinni nagrać płytę CD, byśmy wiedzieli, jaki głos wydobyć z gardła przy literach oznaczonych przeróżnymi znaczkami. Potem powinni starać się u producentów laptopów, by produkowali je z taką klawiaturą. Już trzeba szkolić przyszłych tłumaczy gwarowej literatury śląskiej, by mogli na przykład przetłumaczyć - nie tylko na język polski - taki oto dialog pań zza straganów:
- Maryjka! Ale jo dzisio mom wielki odbyt.
- Jo też bych taki miała, ale musiałach iść do dochtora i zostawiyłach tu na pora godzin starego, a to jest tulta i na niego nigdy nie umia sie spuścić.

Dlaczego do tej pory żaden Ślązak nie wyszkolił się w znajomości gwary kaszubskiej, by nam przybliżyć ich literaturę?
Choć mój Ojciec nie był ani godziny w polskiej szkole, to kronikarskie zapiski pisał po polsku. Gdy pytałem go, dlaczego nie pisze gwarą, powiedział: "Nasza mowa jest jyno do godanio, a nie do pisanio".

Dawno temu pisałem do DZ, by na drzwiach sklepów napisać: "Tu godomy i mówimy". A na drzwiach urzędów napisać: "Tu mówimy i godomy" - jeśli urzędnik umie godać. To ma znaczenie marketingowe.

Na jednym piętrze za drzwiami na lewo pracował notariusz co godoł. Do niego była długa kolejka. Za drzwiami na prawo był notariusz mówiący i niewiele pracujący, bo nie było do niego ludzi w kolejce. Poszedłem do niego i zostałem "oskubany", bo na kimś musiał sobie odbić brak interesantów.

Tysiące ludzi z każdego zakątka Polski przyjechało na Górny Śląsk za pracą. Oni nauczyli się gwary bez nauki w szkole.
Dlaczego dzieci "prawdziwych" Górnoślązaków mają uczyć się gwary?

Dlatego, że nie wyniosły jej z rodzinnego domu?

Andrzej Piontek
Czytelnik DZ


*Dworzec w Katowicach zdemolowany przez pseudokibiców ZDJĘCIA i WIDEO
*Dyktando 2012. Poznaj pełny tekst [ZDJĘCIA ZWYCIĘZCÓW]
*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!