A to takie typowe śląskie zwichrowanie, spowodowane wstydem albo chęcią jakiegoś niezrozumiałego dla mnie spolszczenia tej starej nazwy. Poprawnie bowiem mówi się "kołOcz" i jest to przecież zasada typowa w śląskiej mowie, podobnie jak w słowach: krupniok, piekorz, bonclok, żeleźniok, bolok… Natomiast rzekome spolszczenie tych słówek przez zamianę "o" na "a", daje dla śląskich uszu brzmienie całkowicie wykoślawione i śmieszne, typu "krupniak" albo "bolak". A sprawa tego napisu w omawianej piekarni o tyle była dziwna, że jej właściciele i pracownicy byli Ślązokami. I kiedy tylko zwróciłem uwagę, że to jest źle napisane, to jedna z pracownic natychmiast pobiegła na zaplecze, przyniosła nowe cenówki i mazakiem poprawnie wypisała - "kołocz". Wtedy bez dalszych już problemów powróciliśmy do nagrania telewizyjnego.
Minął tydzień. Pojechałem do tej piekarni po chleb i kołocz. Kiedy jednak zobaczyłem, że znów powrócono do starych cenówek z napisem "kołAcz", to nic nie kupiłem. Gdy zapytałem, dlaczego powrócili do starych błędów, powiedzieli, że szefowa kazała, bo większość klientów jest Polakami. Bzdura! Przecież w Polsce są tysiące pizzerii i większość ich klientów jest Polakami, a nikomu nie przyjdzie do głowy, by zamiast "pizza", nazywać ten produkt "placek drożdżowy na ciepło". Wszak pizza i kołocz to nazwy własne produktów i nie powinno się przy nich majstrować. Przyznam się, że w związku z tym długoletnim i masowym procederem przekręcania "kołocza" w "kołacz", staję się pesymistą i nie przewiduję szybkiego i masowego pojawienia się śląskich nazw w sklepach na Śląsku. A może nie nastąpi to już nigdy? Choć światełkiem w tunelu jest tutaj firma produkująca i nazywająca swoje produkty po śląsku: kopalnioki, szkloki, kakauszale, oblaty czy żur. Zdarzają się też restauracje i bary, które menu drukują również po śląsku. Ostatnio jednak najbardziej ucieszył mnie napis na sklepie, kiedy przejeżdżałem z Mikołowa do Pszczyny. Po drodze w Gostyni na sklepie, w którym sprzedawane są mięso i wędliny, jest wielki i główny napis: MASORZ. To dla Ślązoka naprawdę piękny widok, bo przecież moja babcia nigdy nie chodziła do "mięsnego", "wędliniarskiego" czy "rzeźnika", ale tylko do masarza. [Odmienia się: kto? - masorz; kogo? - masarza].
Szkoda tylko, że przez Gostyń przejeżdżałem w niedzielę, bo gdyby było otwarte, to zrobiłbym wielkie zakupy.
[email protected]
*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*KULTOWA DZIELNICA: Wybierz swoją dzielnicę i zagłosuj w plebiscycie
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?