Wielka piwna biesiada na Hoymie w Rybniku. Górnicy świętowali tradycyjne gwarki. Śpiewom nie było końca

Cóż to był za wieczór! Po latach pandemicznej przerwy, do Zabytkowej Kopalni Ignacy powróciły tradycyjne gwarki, czyli karczma będąca spotkaniem starych i młodych górników. A ta odbyła się już po raz 21. i po raz szósty w murach kopalni Ignacy. O wadze tego wydarzenia niech świadczy fakt, że bilety rozeszły się niemal natychmiast.

Odziani w galowe mundury górnicze, pozostali w inne szykowne stroje przybyli do nadszybia Szybu Kościuszko. Wszystko po to, by podkreślić jak mocno w naszym regionie zakorzenione są tradycje górnicze, sięgające już czasów naszych dziadków.

Ale czym byłyby gwarki bez piwa? Już na wstępie goście zabierali ze sobą gwarkowy kufel, z którym nie rozstawali się do końca wieczoru. Później przyszedł czas na otwarcie karczmy, którego dokonał Alojzy Szwachuła, pracownik, pasjonat i wreszcie przewodniczący Stowarzyszenia Zabytkowej Kopalni Ignacy. Wspólnie odśpiewano hymn górniczy i pieśń na cześć kopalni Ignacy.

Wreszcie przyszedł czas, by do grona gwarków przyjąć nowych członków. Wśród nich znalazł się między innymi Marek Gołosz, dyrektor Zabytkowej Kopalni Ignacy.

- Już gwarkowie idą z góry, lamp górniczych światła płoną. Niechaj pieśń rozpoczną chóry, niech ich przyjmie bratnie grono - można było usłyszeć.

By wstąpić w szlachetny stan gwarków z Hoym Gruby, adepci musieli najpierw wykonać zadanie. Chodziło o wypicie kufla piwa, ku chwale górniczego stanu. Liczyło się tempo, kufel musiał pozostać pusty. Rada Starsza zdecydowała o przyjęciu nowych gwarków i rozpoczęła się wspólna biesiada.

Wreszcie przyszedł czas na przyrzeczenia. Gwarkowie musieli obiecać, że będą brali czynny udział w spotkaniu, nie będą pili żadnego innego napoju prócz piwa, czy nie będą trzymali rąk na kolanach swoich kolegów pod ławą. Biesiadnicy, którzy nie stosowali się do przyrzeczeń, musieli liczyć się z karami. Rada Starsza ogłosiła, że za brak dyscypliny mogło ich czekać zapisanie się na kartach historii, zaś ich przewinienia będą przekazywane kolejnym pokoleniem. To również zakucie w dyby, oczyszczenie piwne w czyśćcu piwnym czy picie piwa z pustego kufla, z wypowiadaniem słów: „patrzcie dzieci, jak wasz stary zbaraniał".

Były jednak i nagrody. To w szczególności stuknięcie się kuflem z prezesem, prezydium piwnym czy wypicie dodatkowego kufla piwa. Być może znaleźli się i tacy, którzy liczyli również na kolejną z nagród, czyli uścisk prezesa à la Breżniew.

- Tradycja to jest to, że potrafimy przekazywać z pokolenia na pokolenie pewne sprawy, zdarzenia, nasze zwyczaje. Takim zwyczajem jest urządzenie gwarków na Hoym Grubie - słyszeliśmy.

I właśnie jedną z takich tradycji było wybranie piwnego króla, który został uhonorowany z rąk prezydenta Rybnika Piotra Kuczery. Później rozpoczęła się zabawa, w której rywalizowały ze sobą dwie przeciwległe ławy. Nie zabrakło frywolnych żartów i piwa, które z konewek lało się strumieniami.