W skrócie: Iwona Świętochowska-Kutz, wdowa po słynnym reżyserze, proponowała Muzeum Śląskiemu odtworzenie jego gabinetu, w formie wystawy stałej. Muzeum nie chce, nie może, nie jest zainteresowane (wszystko jedno) i obiecuje ekspozycje czasowe. Gratuluję zręczności i talentów dyplomatycznych tymczasowym władzom tej instytucji. A jeśli połączymy tę sytuację np. z nieobecnością nazwiska Kutza na pierwszej liście bohaterów Panteonu Górnośląskiego, czy administracyjne fikołki wojewody podczas pogrzebu reżysera, to wniosek jest oczywisty i banalnie prosty do przewidzenia. Gorliwi funkcjonariusze PiS w regionie boją się dotykać Kutza, starając się wyprzedzać myśli swoich zwierzchników i tak ta machina samodzierżawia funkcjonuje od dziurki od głównego klucza w centrali po małe trybiki w regionach.
Oczywiście, to nie takie proste. Czy Kutz powinien mieć swój gabinet w Muzeum Śląskim? Jeśli tak miałaby wyglądać istota upamiętnienia najwybitniejszego śląskiego artysty XX wieku w najważniejszej śląskiej instytucji kultury, to jednak chyba lepiej się rozejść i ochłonąć. Zobaczenie na własne oczy, gdzie reżyser „Soli ziemi czarnej” trzymał okulary, z jakiego kubka pił herbatę i jakie obrazki miał na biurku jest oczywiście ciekawe, ale „ciekawostkowo” ciekawe. Uzupełniająco ciekawe. Kutz po prostu zasługuje na więcej i od tego „więcej” należałoby zacząć.
W piątek moje refleksje i wątpliwości potwierdził Olgierd Łukaszewicz, aktor odkryty przez Kutza, dziś prezes Związku Artystów Scen Polskich i w pewnym sensie najbardziej oddany powiernik pamięci o Kutzu-artyście. Łukaszewicz wspomniał o wielkiej monograficznej wystawie poświęconej życiu i twórczości Andrzeja Wajdy, przygotowanej przez Muzeum Narodowe w Krakowie. Ja dodam fenomenalną wystawę „Stanley Kubrick”, która, również w Krakowie, była prezentowana bodaj 5 lat temu.
Czy Muzeum Śląskie w Katowicach byłoby w stanie podjąć się podobnego wyzwania, czy od razu lepiej pisać i lobbować w Krakowie? Może nowy dyrektor, gdy już w Muzeum się objawi, potraktuje tę sprawę poważnie? Bo na razie, przez 2 lata Kutz na Śląsku głównie umierał bardziej, przy bierności albo co najwyżej: niewystarczającej uwadze decydentów, którzy utrzymują kulturę z publicznych pieniędzy.
I jeszcze jedno. Dziś wniosek: działacze PiS mają problem z Kutzem jest jak najbardziej uprawniony i smutny jak generalne podejście władzy do śląskiej tożsamości. Ale to już tylko żniwo słabego plonu. Szczególnie dziś widać, że Kutz, jak i np. też Kilar czy Riedel, byli na Śląsku, jak przybysze z innego wymiaru, wręcz nienaturalnie wyrastający ponad lokalną przeciętność.
Dlaczego ta sama przeciętność miałaby teraz dokonać cudu w upamiętnieniu nieprzeciętności, której najwyraźniej w ogóle nie rozumie? Gdy ta wystawa o Kutzu w końcu powstanie (w Krakowie albo Warszawie), ktoś zrozumie ją za nas, ale wtedy stracimy szansę na dołożeniu do tej opowieści wątków naszej historii.
Zrozumcie, gorliwi panowie kalkulujący swoje decyzje w myśl doraźnego politycznego interesu i z trzęsącymi portkami przed telefonem z góry: bez pielęgnowania pamięci o Kutzach, następnych Kutzów nie będzie. Nawet takich, którzy o władzy nie powiedzą złego słowa. I bez obaw, wam panowie gorliwi też nigdy nie wyrosną skrzydła.
A gabinet reżysera to świetny pomysł dla Katowic i Muzeum Historii Katowic.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?