Tego nikt z dzisiejszych jego potomków nie wie. Pewnie to było w XVII, XVIII ale najpóźniej w XIX wieku. Rozmawiałem na ten temat z Tadeuszem Gorolem, który opowiedział mi m.in. o swojej babci i dziadku, czyli o Klarze i Franciszku Gorolach. Mieszkali oni w Szczejkowicach, w domu koło kapliczki. Mieli siedmioro dzieci i byli to: Paweł (urodzony w 1903 roku), Jan (1904), Wiluś (1905), Alojz (1906), Regina (1909), Józef (1911), Rudolf 1913 i najmłodszy Emil. „Ten Emil był moim ojcem. Urodził się w sierpniu w 1915 roku, czyli już podczas pierwszej wojny światowej. A niedługo po jego przyjściu na świat do ich domu dotarła przesyłka od samego cesarza Niemiec Wilhelma II Hohenzollerna, którego Ślązacy byli wówczas poddanymi” - opowiada mój rozmówca Tadeusz Gorol, który aktualnie mieszka w Rowniu na terenie Żor.
Powód tej cesarskiej przesyłki związany jest z pewną ciekawostką. Otóż wspomniany cesarz Wilhelm wraz ze swoją małżonką cesarzową Augustą Wiktorią mieli siedmioro dzieci. Sześciu synów i jedną córkę. I kiedyś cesarz miał się publicznie wyrazić, że każdy jego poddany, który mu dorówna i też będzie miał tyle dzieci – to zasługuje na nagrodę. Oczywiście cesarz nie rzucał słów na wiatr. Dlatego w 1915 roku do domu Gorolów do Szczejkowic został przesłany prezent od cesarza. Dostali pieniądze, pamiątkowy medal i list gratulacyjny. Tych pieniędzy było 50 marek i to już była kwota zmniejszona z powodu wojennych oszczędności. Natomiast ci poddani cesarza, którzy dorobili się odpowiedniej ilości dzieci przed wojną, dostawali po 80 marek. Jak zaś idzie o medal, to widniało na nim popiersie poprzedniego cesarza niemieckiego Wilhelma I. A teraz list gratulacyjny. Niestety zaginął. Właściwie został smalony przez samych Gorolów, bo jak armia rosyjska szła przez Śląsk w 1945 roku, to podczas rabowania natrafiała na pisane po niemiecku dokumenty. Wówczas Rusy – za te „niemieckie papiery” - mordowali całe rodziny. Ale przecież nas to dzisiaj w ogóle nie powinno dziwić, zważywszy na to, co teraz wyprawiają Rusy w Ukrainie. Zatem mój rozmówca Tadeusz Gorol ma w swych rodzinnych zbiorach tylko ów medal po babci i dziadku. Natomiast szuka u innych Ślązoków zachowanego cesarskiego listu gratulacyjnego za dzieci. Bo przecież w owych czasach nie tylko Gorole ze Szczejkowic mieli potomstwo w ilości cesarskiej.
Nie przeocz
Zobacz także
Musisz to wiedzieć
- Opuszczona willa Chruszczowa na katowickim Zadolu budzi grozę. Znacie to miejsce?
- Tyle zapłacisz za Abonament RTV 2023. Oto nowe stawki i lista zwolnionych
- Wielka woda na Śląsku. Takich zdjęć w serialu Netflixa nie zobaczycie. Porażające
- Umiera Huta Uthemann w Katowicach-Szopienicach, rozpada się na naszych oczach. Zobacz
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?