Michał Znaniecki to reżyser znany na całym świecie. Jest w stanie zrobić operę w każdym miejscu – czy to na scenie kameralnej, czy na pustyni i w każdej z przestrzeni wykorzystać jej wszystkie atuty. To także reżyser, który nie robi sztuki dla sztuki. Jako erudyta, swobodnie sięga po inspiracje literackie czy filmowe, nie boi się współczesnej popkultury, uwielbia grę z widzami.
Pięćdziesiąt twarzy Greya i nie tylko
Oglądając jego inscenizacje, widz doskonale bawi się wyłapując aluzje, których nie brakuje i w tej wersji „Don Giovanniego”. Mamy więc damsko-męskie relacje nasuwające skojarzenia z „Pięćdziesięcioma twarzami Greya”. W całym spektaklu kipi zresztą od erotyzmu i śmiałych scen. Personifikowane szatańskie moce, które porywają bohatera do czeluści piekieł, gdzie „zaprasza” go duch „marmurowego” (świetna charakteryzacja) Komandora (Grzegorz Szostak), przypominają dementorów z „Harrego Pottera”. A radosny, rozśpiewany orszak Zerliny (Monika Korybalska) i jej narzeczonego Masetto (Bartłomiej Kłos), cały w zieleni, z jednej strony wygląda jak mitologiczny pochód Dionizosa, z drugiej tchnie magią szekspirowskiego „Snu nocy letniej”. Jest i bal maskowy, niczym uczta u cezara, a także pełne symboliki rzeźby, symbolizujące piękno Hellady.
Wizja, inscenizacja, to jedno, ale jej wyraz kryje się też w przekazie kostiumów, które stworzyła Małgorzata Słoniowska. I są przepiękne! Długie, lateksowe, błyszczące płaszcze w różnych kolorach, podkreślają charaktery poszczególnych solistów. Ta prosta symbolika to kolejny sygnał wysłany do widza. Czarny Don Giovanni, biały Leporello (Bartosz Urbanowicz), błękitny (z loczkiem!) Don Ottavio(Andrzej Lampert) i jego ukochana, również w odcieniu blue, aczkolwiek ciemniejszym, Donna Anna (Kamila Dutkowska) , płonąca ogniem namiętności Donna Elwira (Aleksandra Orłowska) czy przechodząca metamorfozę od pełnej naiwności „zielonej” do mrocznej bogini zemsty, Zerlina. Jednocześnie stylistyka kostiumów ma w sobie uniwersalizm, pozwalający osadzić naszych bohaterów w dość dowolnym czasie. Nie zapominajmy o balecie i chórze – stanowią nie tyle tło, co równorzędne formy prezentacji.
Drugi plan - odbicie naszych myśli
Reżyser ma na swoim koncie sporo wersji tego tytułu i za każdym razem sięga po nowe inspiracje, inne spojrzenie. Chociaż w przypadku archetypowej już postaci, walka o oryginalność bywa wyzwaniem. Tym razem mamy więc operę psychologiczną. Z traumami, emocjami i przeżyciami, nie tylko tytułowego łamacza niewieścich serc, ale też praktycznie każdej postaci, która się pojawia na scenie, możemy się identyfikować – my, widzowie. Brak emocjonalnego i stałego zaangażowania Don Giovanniego (Stanislav Kuflyuk) ma swoje korzenie w odejściu matki, kiedy był jeszcze dzieckiem. Tak więc na wejście nasz bohater dostaje pewne, dość zresztą proste usprawiedliwienie swojej uczuciowej niestałości. Tu warto dłużej zatrzymać się przy scenografii i dwóch równolegle rozrywających się planach – dosłownym i teatrze cieni. Za scenografię odpowiada Luigi Scoglio, stale współpracujący z reżyserem, za projekcję Stanisław Zaleski , a za reżyserię świateł Ewa Garniec. Tych troje realizatorów stworzyło wyjątkowy obraz, który jest nie tylko dopełnieniem gry aktorskiej, ale stanowi momentami jakby osobną odsłonę. I znowu nasuwają się skojarzenia, tym razem kierujące nas w kierunku...no jakby inaczej obecnie – AI.
Przywykło się uważać, że w operze najważniejsza jest muzyka. I o ile inscenizacyjnie reżyser pozwala sobie na innowacyjność – zresztą, całkiem słusznie, to Tomasz Tokarczyk, kierownik muzyczny, trzyma się klasyki. - Współcześnie będzie na scenie, a w kanale (orkiestrowym – przyp.red.) będzie tradycyjnie – mówił podczas konferencji prasowej przed premierą. I tak faktycznie było – jest klasycznie, jest Mozartowsko, jest w końcu subtelne basso continuo (Larisa Czaban – pięknie!).
On, one i jego cień
Stanislav Kuflyuk jest idealnym Don Giovannim – zarówno głosowo, jak i aktorsko. Stworzył postać, która chociaż na początku oceniana powierzchownie, w finale budzi szacunek odważną decyzją. Do końca jest konsekwentny, jego męska duma nie pozwala na ukorzenie się.
Ale równie ciekawie i wcale nie w jego cieniu jest Leporello. W tej roli Bartosz Urbanowicz, który jednocześnie kreuje tę samą rolę na scenie niemieckiej. Jak jednak zapewniał przed premierą bytomską, wizje reżyserskie tej postaci są odmienne.
Na uwagę zasługują z pewnością wszystkie kobiety tytułowego bohatera. Najmocniej na tym firmamencie świeci Aleksandra Orłowska, jako Donna Elwira. Artystka, dzięki czarnej peruce zmienia tu całkowicie image (naturalnie jest blondynką), nabiera feministycznego pazura, co równoważy subtelność (ale nacechowaną mocną dramaturgią) jej sopranu. Świetnie współbrzmi też z nią w duecie Monika Korybalska (mezzosopran) – która przechodzi spektakularną przemianę od naiwnego nieco dziewczęcia do bezwzględnej kobiety - prawdziwej Nemezis. Zresztą, wszystkie trzy panie, chociaż odmienne w tonacji muzycznej i charakterologicznie, wspólnie pokazują, że skrzywdzone potrafią połączyć siły (niczym dziewczyny z filmu „Och, Karol”).
Gatunek drama giocosso, czyli dramat z użyciem komicznych elementów, do którego zalicza się właśnie ten tytuł, powinien trafić zarówno do wymagających melomanów, jak również do tych, dla których będzie to jedno z pierwszych spotkań z operą. Bo każdy z nas odnajdzie tu swoje lęki, swoje dramaty, a może i...swoje ukryte marzenia?
Nie przeocz
- ATAL Olimpijska w Katowicach. Na drapaczu chmur budowlańcy montują już tafle szkła
- Górnik Zabrze: Łukasz Milik (ponownie) został dyrektorem sportowym
- 28-latek skatowany na śmierć podczas Fun Festivalu. Impreza była źle zabezpieczona?
- Gwiazdor polskiej ligi żużlowej wydał szokujące oświadczenie. Mowa o porwaniu dzieci!
Musisz to wiedzieć
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?