Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadectwo Teresy z Raciborza. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Trójjęzyczna Ślązoczka Teresa z Raciborza przegląda swoje „dwujęzyczne” świadectwo szkolne
Trójjęzyczna Ślązoczka Teresa z Raciborza przegląda swoje „dwujęzyczne” świadectwo szkolne archiwum Marka Szołtyska
Kilka lat temu odwiedziłem w Raciborzu Panią Teresę, która pokazywała mi, jak dawniej raciborzanki piekły w domu kołocze. Moja rozmówczyni z racji wieku i przeżycia niejednej przełomowej chwili w dziejach naszego regionu - była trójjęzyczna. Mówiła biegle po śląsku, po polsku i po niemiecku. Dlatego w trakcie ugniatania kołoczowego ciasta wypytywałem ją o różne śląskie sprawy. Między innymi spytałem, czy dawniej na Śląsku obchodzono w styczniu Dzień Babci?

Owszem, ale nie w styczniu - rzekła Pani Teresa - bo Dzień Babci to był zawsze wtedy, jakżeśmy się latem albo jesienią wybierali na pielgrzymkę na Anaberg, bo przecież św. Anna jest babcią Jezusa. Kiedy zaś spytałem o dawną śląską szkołę, to dowiedziałem się równie ciekawych rzeczy. Otóż moja raciborska rozmówczyni pokazała mi swoje świadectwo szkolne z czasów chodzenia do niemieckiej szkoły przed wojną. Tam jej panieńskie nazwisko było zapisane dwa razy i za każdym razem inaczej. Raz - Glombik, a za drugim razem - Głąbik. Jak to zinterpretować? - zapytałem. Bo wtedy ludzie, co byli przy władzy, za bardzo sami nie wiedzieli, co o nas, Ślązokach, myśleć, więc na pierwszej stronie świadectwa byłam Niemką Teresą Glombik, zaś na drugiej stronie byłam Polką Teresą Głąbik - śmieje się moja rozmówczyni.

Wydaje się jednak, że mijają lata i wieki, a sprawa „bycia Ślązokiem” ciągle jest skomplikowana. Ukazuje to też Ludwik Musioł w książce „Tychy. Monografia historyczna”, gdzie jest oryginalny tekst umowy wynajmowania w Tychach izby od Żyda Szymona Perenza dla szulmajstra, czyli nauczyciela Johanna Willscha.

Na tej umowie jest podpisany tyski fojt, czyli wójt Wawrzin Drobik, który zgodnie z prawem organizował szkolnictwo i w wynajętej izbie szulmajster Willsch miał uczyć tyskie dzieci. Dokument ten spisano 16 września 1816 roku. Zatem spójrzmy na formę zapisu jednego z fragmentów: „Naiem pudzie od tego czasu, iak się szulmaister wbiere do teyże izby, to jest od Świętego Michała (29 września) tego roku”. Na koniec zaś: „Na /…/ większe potwierdzenie się ten kontrakt w macierzinskiey gwarze stoł, i od wszystkich przytomnych podpisan iest”. Jakże ciekawe jest to określenie - macierzyńska gwara.

Myślę, że dokument napisany jest ani to po śląsku, ani po polsku, a jakoś tak w mowie potocznej. Jedno jest jednak pewne, że mowa ta była mową zrozumiałą dla wszystkich podpisanych pod dokumentem. To ciekawe, bo pod dokumentem podpisany jest Żyd Szymon Perenz oraz bez wątpienia dwa stare Ślązoki - fojt Wawrzin Drobik i radny Morcin Jościur oraz chyba ludzie pochodzenia niemieckiego - Johann Willsch i Franz Golda.

Żeby nam się jednak jeszcze bardziej skomplikowało, to dokument ten spisał Johann Willsch, czyli nie mógł być z niego taki stuprocentowy Niemiec, skoro pisał po naszemu. Pewnie też podobny do niego nauczyciel sto lat później na jednym świadectwie wpisał Pani Teresie nazwisko Głąbik i zaraz obok - Glombik.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera